Uczniowie zachęcają do czytania literatury japońskiej


"Czarny deszcz"  Ibuse Masuji – recenzja

Zapis apokalipsy

Agata Szkolnicka, kl. III

    "Od ostatnich kilku lat Shizuma Shigematsu ze wsi Kobatake nosił w sercu  ciężar, którego przyczyną była kuzynka Yasuko" - książka rozpoczynająca się tymi słowami kojarzy mi się jedynie z romansidłem typu Harlequin, ale zapisanym… w języku japońskim. Po pierwszym zdaniu - czytający układa sobie w głowie historię o parze kochanków, nieszczęśliwej miłości itp. Jeśli ktokolwiek odłożyłby wtedy książkę, jedynie przeczytawszy pierwsze zdanie, zrobiłby duży błąd.
    "Czarny deszcz" Ibuse Masuji nie jest bowiem ani romansidłem, ani łzawym melodramatem. Wzrusza odbiorcę, ale nie ckliwą historią o miłości, tylko przerażającym opisem wydarzeń z dnia szóstego sierpnia 1945 roku, które miały miejsce się w japońskim mieście, w Hiroszimie.
    Autor nie przedstawia czytelnikowi jedynie suchych faktów z tego tragicznego dnia. Do swej powieści umiejętnie wplata losy trójki głównych bohaterów, którzy poprzez dzienniki swoje i swoich znajomych przybliżają nam obraz tego, co stało się w Hiroszimie.
    Dzięki wprowadzeniu formy dziennika do książki, staje się ona ciekawsza, a zarazem bliższa. Łatwiej bowiem pojąć nam i zjednoczyć się z jedną osobą i jej odczuciami, trudniej natomiast zainteresować się losem tych 80 tysięcy osób, które straciły życie, gdy na ich miasto spadła bomba atomowa.
    Ibuse Masuji przedstawia także potworne konsekwencje tego okropnego dnia, pokazuje przebieg  choroby popromiennej,  ból, cierpienia,  jakie są  udziałem  mieszkańców Hiroszimy. Pomiędzy opis wydarzeń z szóstego sierpnia wplata codzienne życie Japończyków, ich problemy, obyczaje, przesądy.
   
Dzięki temu, że książka nie jest jedynie telewizyjną - pozbawioną uczuć relacją, jej treść  na długo pozostanie czytelnikowi w pamięci.
   
Pisarz  nie uczy czytelnika  nienawiści, uczy go współczucia i pobudza do myślenia, jak niebezpieczna może być wojna.
   
Książkę "Czarny deszcz" polecam każdemu, a zwłaszcza tym, nieczułym i obojętnym  na śmierć i cierpienia innych. Statystyki są nam obojętne, książka Ibuse Masuji na pewno taka nie jest.



Dzienniki Kamikadze” Emiko Ohnuki– Tierney – recenzja


Skazani na śmierć

 Ewa Połubok, kl.III

    O Kamikaze w Polsce się nie mówi, a gdy już zaczną się jakieś dyskusje na ten temat, to wszystkie dążą do jednego stwierdzenia: kamikadze – samobójcy. W Wikipedii można przeczytać, że Kamikadze to japońska wojskowa formacja samobójcza okresu II Wojny Światowej. Właściwie, nikt się teraz nimi nie interesuje, może poza jakimiś pasjonatami, ale szczerze mówiąc, nie spotkałam się z nikim, kto  interesowałby się tym tematem.
    Gdy mówimy o Wojnie skupiamy się głównie na naszych stratach, na tym, że wszystkie miasta były przykryte gruzami, że tylu Polaków zginęło. Nic w tym dziwnego – nie mamy obowiązku martwić się całym światem, szczególnie, że politycy nie potrafią się dobrze zająć nawet naszym małym państwem.
    Gdy Niemcy napadli na Polskę, ich pierwszym zadaniem było wyniszczenie polskiej inteligencji. Japończycy sami unicestwili kwiat swojej młodzieży. Duża część żołnierzy należących do jednostki Kamikadze była studentami. Japońskie szkoły średnie miały bardzo wysoki poziom, nawet gdy uczyły ekonomii, obowiązkowym przedmiotem była filozofia. Żołnierze – studenci byli osobami bardzo dobrze wykształconymi, czytali dzieła wielkich filozofów – od Arystotelesa do Nietzschego. Znali  wiele języków obcych. Jednak ich przeznaczeniem była śmierć.
    W Japonii przez wiele lat istniał (i istnieje nadal) kult  Kamikadze, ludzi, którzy tak ukochali swój kraj, że bez słowa oddali za niego życie. Propaganda pokazywała ich jako bohaterów. Nic bardziej mylnego. Ci ludzie musieli umrzeć. W bakach ich samolotów paliwa wystarczyło tylko na drogę w jedną stronę – powrotu nie było. Gdyby któryś z nich odmówił wykonania zadania, konsekwencje nie spadłyby jedynie na niego, także rodzina zostałaby ukarana. Zmuszano ich, by wysłuchiwali hymnów pochwalnych na cześć Cesarza, a po takiej porcji propagandy - nawet najbardziej oporni - dawali się ponieść nacjonalistycznym pobudkom.
    Książka Emiko Ohnuki – Tierney  pokazuje  świat Kamikadze, ich rozważania o życiu, gdy już wiedzieli, że jedyne co ich czeka to śmierć. Zawiera ich dzienniki, będące  opisami powolnego godzenia się z losem, próbą usprawiedliwiania rozkazów i przezwyciężaniem duchowej wewnętrznej walki.
    Warto przeczytać tę interesującą książkę, by po raz kolejny utwierdzić się w przekonaniu, jakim okrucieństwem jest wojna.



 KOJI SUZUKI  "RING" -  recenzja

Lektura z dreszczykiem

Klaudia Hołowczyc, kl.III    
 

    Obejrzawszy film reżyserii Hideo Nakata pt. "Ring" zainteresowałam się książką autorstwa Koji Suzuki o tym samym tytule, na kanwie której powstał znakomity film grozy.
Dzieło japońskiego pisarza opowiada historię tokijskiego dziennikarza Asakawy. Jego siostrzenica wraz z trójką przyjaciół umiera równo tydzień po wspólnym wyjeździe - jednak ich śmierć jest o tyle intrygująca, że każde umiera w innej części miasta i u żadnego nie pojawia się jasna i logiczna przyczyna zgonu. Asakawa odczuwa niepokój oraz ciekawość, które każą mu przeprowadzić własne śledztwo. Udając się w miejsce, gdzie grupka nastolatków spędzała ledwo tydzień temu czas, znajduje pewną kasetę wideo bez najmniejszego opisu, a na niej kolejną przerażającą historię. Pod koniec nagrania pojawia się napis informujący, że w ciągu siedmiu dni umrze, jeśli nie zastosuje się do pewnych instrukcji... Na nieszczęście dla dziennikarza, instrukcja została wykasowana, co zmusiło go, by potraktował tę sprawę poważnie i rozwikłał przerażającą zagadkę. Wkrótce razem ze swoim przyjacielem, Ryuujim, zaczynają walkę ze swoimi lękami i ograniczeniami, by uratować życie...
    Fabuła książki w wielu miejscach rozmija się z fabułą filmu - nawet postacie bardzo się różnią, jednak dzięki temu obraz przedstawiony w książce bardziej wciąga, oferując wątki i charaktery, których nie uświadczy się w filmie. Ponadto niezwykle dobrze zostaje utrzymane napięcie przez całą historię. 
    Uważam "Ring" za książkę wartą polecenia każdemu miłośnikowi lektury z dreszczykiem.